Nauka ma lepszy skutek, jeśli dotyczy czegoś, co ma dla nas znaczenie, kiedy coś abstrakcyjnego zmienia się w konkret i zaczyna dotyczyć nas osobiście
Żyjemy w świecie wiedzy, w świecie, w którym dane i informacje są towarem handlowym, a umiejętność rozumowania - kapitałem. Każdego dnia przeprowadzane są kolejne eksperymenty i dokonywane nowe odkrycia. „Biblioteka” wiedzy ludzkości jest na tyle opasła, że nie jesteśmy w stanie jej posiąść. Oczywiście z wielką chęcią sięgam po „nowinki”, staram się jednak nie zapominać o wartościowych publikacjach, często niesłusznie zapomnianych. Dziś chciałabym przywołać bardzo ciekawą postać… to angielski matematyk i pedagog, autor wielu książek popularyzujących matematykę: Walter Warwick Sawyer. Jedną z najciekawszych książek w dziedzinie matematyki, na którą miałam szczęście trafić, była książka jego autorstwa pt. „Matematyka nauką przyjemną”.
Ponoć żyjemy w świecie matematycznych analfabetów, a sama matematyka jest jednym z bardziej znienawidzonych przedmiotów w szkole. Czy na pewno? Profesor Edyta Gruszczyk-Kolczyńska prowadziła liczne badania nad zdolnościami matematycznymi dzieci i doszła do wniosku, że uzdolnieniami matematycznymi obdarzona jest więcej niż połowa dzieci w klasie zerowej, a 1/4 jest wybitnie uzdolniona. Po ośmiu miesiącach nauki liczba wybitnie uzdolnionych uczniów spada o połowę (za dr Anetą Czerską, Blog „Cudowne dziecko”). Dlaczego tak się dzieje?
W.W. Sawyer sugeruje, że przyczyna nie leży w naturze samego przedmiotu, dzieci bowiem świat postrzegają matematycznie, posiadają naturalną zdolność do zauważania liczb i miar, do szybkiego wnioskowania oraz postrzegania logicznych zasad kierujących najbliższym otoczeniem. Za nieprzychylne nastawienie do matematyki najczęściej odpowiada strach przed matematyką oraz nieumiejętne jej uczenie. Strach ten, to zdaniem Sawyera tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie. Idąc dalej tym tropem, strach wywołuje przekonanie, że nigdy nie nauczymy się matematyki. Potrafimy jednakże uczyć się jej na tyle, żeby wywołać złudzenie, że ją rozumiemy, a w gruncie rzeczy jesteśmy tylko „kurierami”, którzy podczas sprawdzianów i egzaminów spieszą z przekazaniem tego, co zapamiętali, nim zawiedzie nas pamięć. Co gorsza, matematyka to dla nas poniekąd język obcy, stąd tak wiele błędów i pomyłek. Takie uczenie się jest wyłącznie marnotrawieniem czasu.
Co radzi Sawyer?
- łączyć wyobraźnię z rozumowaniem - Sawyer podkreśla wręcz, że rozumowanie, to doświadczenie przeprowadzone w wyobraźni,
- włączać entuzjazm - entuzjazm jest o wiele bliżej spokrewniony z nauką niż nuda,
- jeżeli chcemy zapamiętać jakiś przedmiot i znajdować w nim przyjemność, musimy wynaleźć jakiś sposób powiązania go z tym, czym interesujemy się naprawdę,
- jeżeli chcemy zainteresować się danym przedmiotem, nie rozpoczynajmy od opasłych, szczegółowych podręczników – podręczników, jak zauważa Sawyer, nie pisze się, aby budzić w czytelnikach pragnienie poznania… a szkoda. Nie należy rozpoczynać od lektur traktujących dokładnie dany temat; lepiej zacząć od lektur dotyczących tematu – do książek mówiących o sprawach rzeczywistości, o życiu; książek, które jednak jakoś nawiązują do danego przedmiotu, pokazują, jak zrodziła się potrzeba tego przedmiotu.
W książce „Matematyka nauką przyjemną”, która powinna być lekturą obowiązkową każdego nauczyciela matematyki, oprócz wiedzy merytorycznej, przykładów zastosowania oraz powiazań z życiem codziennym, znajduje się też wiele wskazówek związanych z efektywnym uczeniem się matematyki (i nie tylko).
Zaproponowane przez Sawyera wskazówki są uniwersalne. Warto jednak czerpać również z najnowszych badań w temacie efektywnej edukacji. Zachęcam więc przy okazji do przeczytania „Harvardzkiego poradnika skutecznego uczenia się” (P.C. Brown, H.L. Roediger III, M.A. McDaniel).
Aby zachęcić do przejrzenia tej pozycji książkowej, przytoczę kilka zawartych w niej zasad efektywnego uczenia się:
- uczymy się w sposób głębszy i z trwalszym skutkiem, kiedy nauka wymaga od nas wysiłku,
- uczymy się w sposób głębszy i z trwalszym skutkiem, kiedy zbudujemy logiczną strukturę wiedzy,
- skupiając się wyłącznie na mechanicznym, wielokrotnym powtarzaniu tekstu, słabo orientujemy się, kiedy nauka idzie nam dobrze, a kiedy źle – mamy iluzję posiadania wiedzy,
- wielokrotna lektura tekstu i skomasowane ćwiczenia są mniej efektywne, niż ćwiczenia w przywoływaniu, czyli przypominanie sobie faktów bądź pojęć czy też zdarzeń,
- efektywną formą nauki jest dyskusja,
- nauka przychodzi skuteczniej, gdy „idziemy szeroko”, opierając się na wszystkich formach uzdolnienia, którymi dysponujemy, i na całej swojej pomysłowości,
- zręczność w wydobywaniu zasad i reguł nabywamy stosując ćwiczenia przemieszane i zróżnicowane,
- korzystajmy ze sprawdzianów – pozwalają nam rozpoznawać i eliminować nasze słabości,
- ćwiczenie opracowywania wiedzy pozwala nam przekraczać granice swoich możliwości uczenia się (mechanicznie powtarzając granice te osiągamy szybko),
- podczas ćwiczenia opracowywania wiedzy nie istnieje żaden limit treści, które możemy przyswoić (zachęcam tu do stosowania grafik i technik zaczerpniętych z zarządzania wizualnego),
- wydobywanie kluczowych idei z nowego materiału i organizowanie ich pozwala tworzyć umysłowe modele, a odnoszenie tych modeli do wiedzy, którą posiadamy pozwala w mistrzowski sposób opanować założone zagadnienia,
- za każdym razem kiedy uczymy się czegoś nowego zmieniamy swój mózg i tworzymy umysłowe modele, co pozwala nam na rozumowanie, rozwiązywanie problemów i twórczość,
- popełnianie błędów oraz ich korekta pozwalają budować mosty prowadzące do nauki na poziomie zaawansowanym,
- nauka ma lepszy skutek, jeśli dotyczy czegoś, co ma dla nas znaczenie, kiedy coś abstrakcyjnego zmienia się w konkret i zaczyna dotyczyć nas osobiście,
- refleksja jest formą ćwiczenia – przywoływanie wiedzy i wyciąganie wniosków dla siebie, rozpatrywanie różnych możliwości zastosowania, połączone z wizualizacją i lepszym wykonaniem danej czynności w przyszłości.
Jak widać zarówno Sawyer, jak i autorzy „Harvardzkiego poradnika skutecznego uczenia się” stawiają na nadawanie sensu temu, czego chcemy się nauczyć. I nie dotyczy to tylko nauki. Pracownicy, którzy nie znają sensu swojej pracy, wykonują ją mniej efektywnie. Przytoczę w tym miejscu historię o dwóch kamieniarzach: Dwóch kamieniarzy pracowało obok siebie, wykonując identyczną pracę. Pierwszy kamieniarz, zapytany o to, co robi, spocony, bardzo znudzony i sfrustrowany swoim życiem odparł gorzkim głosem: „ciosam kamienie”. Drugi kamieniarz, któremu zadano to samo pytanie, wykonujący tę samą pracę, z szerokim uśmiechem na ustach wyjaśnił, że „buduje katedrę!”
A jak u nas ma się sprawa z tym sensem? Król Julian z „Pingwinów z Madagaskaru” stwierdził kiedyś: „A teraz róbmy to szybko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”…
Serdeczności 😊