Cudze chwalicie, swego nie znacie - teoria sprawnego działania według Tadeusza Kotarbińskiego

Przyszło nam żyć w świecie nadmiaru i skomplikowania. Czym to skutkuje? Z pewnością utrudnia podejmowanie trafnych decyzji, pogarsza jakość realizowanych działań, obniża naszą produktywność i kreatywność… w rezultacie odczuwamy ciągły żal do samych siebie za niewłaściwe wybory i złe decyzje, oraz… marnujemy mnóstwo czasu.

Nieustannie poszukujemy metod, instrumentów, zasad, które pomogą nam przeżyć w tym gąszczu. Chętnie sięgamy po rozwiązania japońskie, amerykańskie (z których zresztą czerpali Japończycy), sięgamy głęboko do kultur starożytnych, czy też współczesnych, opartych na upraszczaniu, minimalizowaniu… Jest tego całkiem sporo. Przeszukujemy świat tropiąc całe rzesze autorytetów, ekspertów, mentorów… a zapominamy o rodzimych myślicielach.

Dzisiaj małe co nieco o Tadeuszu Kotarbińskim, który był naszym „krajowym” twórcą idei „dobrej roboty”. Profesor Witold Kieżun, który podobnie jak Kotarbiński wniósł pokaźny wkład w rozwój prakseologii pisał, że „Kotarbiński był genetycznie uzdolniony do twórczej działalności”, a będąc jednocześnie człowiekiem nader skromnym „wielokrotnie podkreślał, że nie jest pierwszym myślicielem, w którego centrum uwagi był „homo faber” człowiek działający, człowiek jako sprawca czegoś.”

Tadeusz Kotarbiński to polski myśliciel, filozof, logik, etyk, który pasjonował się prakseologią – czyli ogólną teorią sprawnego działania, dotyczącą wszelkiego celowego działania ludzkiego. Umyślnie pominę notę biograficzną, zachęcając Państwa do jej zgłębienia. Wspomnę tylko, że obok wielu rozważań naukowych, zajmował się również felicytologią, czyli koncepcją szczęśliwego życia.

W mojej biblioteczce bardzo ważne miejsce zajmuje „Traktat o dobrej robocie” Kotarbińskiego. Tadeusz Kotarbiński w swojej pracy badawczej nieustannie poszukiwał recepty dobrej roboty, ogólnych, ale i praktycznych rozwiązań poprawiających skuteczność działania.   

Podstawowym kryterium dobrej roboty jest sprawność, jako ocena użytkowa, w przeciwieństwie do ocen emocjonalnych, oraz ekonomiczność działania, czyli produktywność i oszczędność.

By zachęcić Państwa do przeczytania „Traktatu o dobrej robocie” pozwolę sobie przytoczyć kilka cytatów, bliskich mi, jako osobie „walczącej” z marnotrawstwem w organizacjach oraz w naszym życiu osobistym, a pochodzących z wydania szóstego „Traktatu...” z 1975 r.:

- „…pospolity rodzaj marnotrawstwa, to opieszałe niekończenie roboty rozpoczętej, tak częsty grzech indywiduów niewytrwałych, ciągle coś nowego zaczynających i nie doprowadzających do końca. Wkład preparacyjny idzie wtedy na marne.”,

- „Do marnotrawstwa można zaliczyć… wszelki wkład zbędny, zużywanie tworzyw, aparatury, energii ponad miarę rzeczywistej – dla danego celu – potrzeby, wszelki, że tak powiemy, pleonazm przedsiębiorczy, wszelkie niepomijanie tego co nieistotne.”,

- „Trudno mianowicie przecenić zryw ku dobrej robocie w naszym społeczeństwie, gdzie grzechy przeciwko zasadom dobrej roboty należą do wyrobionych historycznie wad narodowych. I w naszej gospodarce byłoby z pewnością lepiej, gdyby tyle nieróbstwa, marnotrawstwa i tandeciarstwa nie pasożytowało na wielkim i wspaniałym wysiłku ogromnej rzeszy ludzi rzetelnie pracujących. Ale jest pociechą, że wiele niedociągnięć ma źródło nie w opieszałości, lecz bądź w braku wdrożeń do pracy niezależnej, bądź w braku przemyślenia dyrektyw działania racjonalnego, rodzajów błędów praktycznych i sposobów zapobiegania im lub naprawiania szkód przez nie wyrządzonych’.” – ciekawa jestem Państwa opinii w temacie, 😊

- „Wiedza o okolicznościach działania oszczędza energię wydatkowaną w tych działaniach i wzmaga ich wydajność. To samo sprawia dobry plan, chroniąc przed marnotrawstwem sił w szastaniu się bezplanowym.”

Kotarbiński zwraca szczególną uwagę na prostotę i gospodarność, jako antytezę marnotrawstwa.

Szczególnie polecam zapoznanie się z „Kryształami myśli praktycznej” zaczerpniętymi z pamięci i mądrości ludowej, a przytoczonymi przez Kotarbińskiego w Aneksie 3 „Traktatu o dobrej robocie”. Wspomnę tylko kilka przykładów: „Trzy razy pomyśl, raz zrób”, „Kto o drogę pyta, nie błądzi”, „Wszystko zrobi, kto wedle czasu robi”, „Straconego czasu i w sto koni nie dogoni” i wiele innych perełek. Ja, jako przykład człowieka doskonalącego się zgodnie z prawidłami filozofii Kaizen, szczególnie upodobałam sobie „Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka”, czy „Cegła do cegły, będzie dom”.

Jest to ponadczasowa pozycja książkowa, podobnie jak polecana przeze mnie wcześniej książka H. Forda „Moje życie i dzieło”. Warto więc się z nią zapoznać, a może i zaprzyjaźnić.

 

Życzę miłej lektury.

Script logo