Nie jestem idealna... a może jestem nieidealna?

W sobotę, w drodze na szkolenie, zauważyłam plamę na spodniach. Pech. Nie wyłapałam tego podczas prasowania… nie dość, że niezdara, to jeszcze z kiepskim wzrokiem (bo jakże często patrzymy, ale nie widzimy). Cóż się wtedy działo w mojej głowie: jak ja teraz wystąpię, wszyscy zauważą plamę, co też sobie o mnie pomyślą…? Jako, że byłam już blisko celu podróży, będąc jednocześnie daleko od domu, nie mogłam już nic z tym faktem zrobić. Dobrze wiedziałam też, kiedy powstała rzeczona plama. Była ona skutkiem spożywania wyśmienitego posiłku. I tak sobie wtedy pomyślałam, że owa plama przecież powinna przywoływać pozytywne myśli, skojarzenia ze smacznym daniem, miłym towarzystwem, ciekawym otoczeniem, a nie wywoływać stres. Przypomniałam sobie wtedy epizod z bajki „Auta” (nie pamiętam niestety, z której to było części, ale to chyba nieistotne). Otóż, jeden z głównych bohaterów, notabene mój ulubiony tj. Złomek, na sugestię, że może przejść tzw. „lifting” karoserii, bo jakoś tak niespecjalnie dobrze wygląda… faktycznie, miał zarysowania i wgniecenia tu i ówdzie… odparł, że każda z tych „wgniotek” jest dla niego pamiątką ważnych wydarzeń… to taka historia zapisana na karoserii. I może i nie jest już idealny, ale jest sobą.

Pomyślałam wtedy, że przecież my też nie jesteśmy idealni (cóż tam moja plama), ale każda nasza niedoskonałość sprawia, że jesteśmy sobą, jedynym w swoim rodzaju egzemplarzem. Jakże nudny byłby świat idealnych ludzi.

Dlaczego my dorośli próbujemy upodabniać się do kogoś innego, staramy się być kimś kim nie jesteśmy? Dzieci przynajmniej udają swoich super bohaterów, kogoś kogo szanują, podziwiają, a my chyba zbytnią wagę przywiązujemy do powierzchowności. Ulubioną zabawką mojej sześcioletniej Córeczki jest kotek „Wymoczek”, który był pluszakiem syna (teraz już prawie pełnoletniego). Jest to zabawka „po przejściach”, niezbyt ładnie wyglądająca, na pewno nie jest idealna, a jednak jest przez Anulkę kochana.

Nie starajmy się być idealni, bo zaczniemy funkcjonować jak maszyny, roboty, bez emocji. Nie neguję absolutnie ważności dbania o zdrowie, kondycję fizyczną, bo: w zdrowym ciele, zdrowy duch…i zdrowy mózg… i może w efekcie zdrowe podejście do myślenia. Taki TPM dla nas samych powinniśmy wdrożyć od zaraz. Czy ma ktoś procedurę zapobiegania awariom człowieka? 😊

Pamiętajmy jednak, że niedoskonałość jest fajna. Nasi współpracownicy w organizacjach też idealni nie są, ale może często coś, co wydaje nam się na pierwszy rzut oka czyjąś niedoskonałością, może być jego atutem. Nie oceniajmy powierzchownie, nie próbujmy wtłaczać ludzi w jakieś ramy, nie oceniajmy zbyt pochopnie (a może w ogóle nie oceniajmy). Oceniajmy czyjąś pracę, ale nie człowieka. Uczmy się wzajemnie od siebie. To, że ktoś nie potrafi wykonać jakiegoś zadania nie oznacza jeszcze, że jest głupi. Zapewne potrafi doskonale robić inne rzeczy, ale my o tym nie wiemy, bo często nawet nie chcemy się dowiedzieć. Nie interesuje nas w czym ktoś jest dobry, i czego możemy się od niego nauczyć. Ważne jest dla nas tylko to czego nie potrafi, na czym się potknął…

Warto wspomnieć w tym miejscu mądre słowa: „Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia.” Słowa te przypisuje się niezastąpionemu Albertowi Einsteinowi, ale ja nie jestem w stanie tego zweryfikować. Jednak, czy to ważne kto to powiedział?

Niedawno, w kontekście koncertu zespołu Metallica pisałam o szacunku wobec innych ludzi. Akceptując czyjeś niedoskonałości okazujemy drugiemu człowiekowi szacunek. A każdy z nas na szacunek zasługuje.   

W życiu, jak i w pracy, dążymy do doskonałości. Niezależnie od tego czy nasza droga do doskonałości będzie sumą sporadycznych, ale pokaźnych susów, czy też będą to małe kroki, realizowane nieustannie, nieprzerwanie – w duchu Kaizen, cel przyświeca nam jeden: zmienić coś na lepsze (poczynając oczywiście od siebie). I dobrze, należy jednak we wszystkim zachować zdrowy rozsądek, ale przede wszystkim, starać się szanować niedoskonałości innych ludzi. Bo my sami idealni nie jesteśmy, i nigdy nie będziemy.

Bo cóż to jest idealność?

Definicja słownikowa brzmi następująco - idealny to:  1. odpowiadający ideałowi, doskonały; 2. właściwy idealizmowi jako postawie życiowej; 3. istniejący jako idea.

A co to ten ideał? Znów za słownikiem: 1. coś absolutnie doskonałego; 2. człowiek będący wzorem do naśladowania; 3. najwyższy cel dążeń i pragnień ludzkich w jakiejś dziedzinie.

To tyle za słownikiem, a definicję osobistą niech każdy stworzy sobie sam.

Oby nasze idealne ja, do którego dążymy, nie krzywdziło innych. Bądźmy nieidealni, nie poddawajmy się terrorowi doskonałości, nie szukajmy idealnej drugiej połówki, idealnego pracownika, idealnego szefa… Znamy już przecież z historii takich, którzy chcieli stworzyć człowieka idealnego (i pewnie dalej tacy ludzie są), ale…

 

P.S. Nasze dzieci też nie są idealne, i wcale nie muszą takie być. Nie wymagajmy od nich niemożliwego.

Script logo